sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 1

"Przy­jaciel widzi le­piej niż lustro." ~ Piotr Szreniawski

~*~
 

Obudziłam się o siódmej rano jak każdego dnia, kiedy jest szkoła. Odbyłam poranną toaletę, zjadłam przyrządzone przez mamę śniadanie. Bez tego mnie z domu nie wypuszcza.
- Emily, kochanie nie zapomnij, że po szkole masz zrobić zakupy. - powiedziała z uśmiechem.
- Okej, mamo.
- No dobrze leć, bo się spóźnisz. - posłała mi delikatny uśmiech.
Odwzajemniłam go, ubrałam trampki, wzięłam torbę i poszłam do szkoły.
Słońce od samego rana przygrzewało. Właśnie przez taką piękną pogodę nie chciało się iść do szkoły.
Szłam ze słuchawkami na uszach. Cała moja playlista była zapełniona piosenkami The Wanted, Linkin Park, Jessie J i OneRepublic.
Ktoś mnie nagle szturchnął. Nieco zdezorientowana, zdjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na osobę, która zakłócała słuchanie muzyki.
- Wołamy cię od blisko pięciu minut, a ty nawet się nie obrócisz. - jęknął Lucas.
- Przecież wiecie, że jak mam słuchawki na uszach, to nikogo nie słyszę. - odpowiedziałam. - Co jest? - spojrzałam na przyjaciela.
- No bo nam, czyli mi i Maggie nie chce się iść do szkoły i planujemy cały dzień na plaży. Idziesz też?
- Na plażę? W taką pogodę? - zastanowiłam się. - Grzech nie iść, ale co powiedzą nasze mamy, jak zobaczą nas całych opalonych. - mruknęłam.
- O to się nie martw. Pobędziemy maksymalnie godzinkę i potem zwijamy się do mnie.
- Sory Luke, ale ja nie uważam tego za dobry pomysł. A po za tym to tylko tydzień. Pochodzimy i mamy z głowy. - stwierdziłam i wzruszyłam ramionami.
- Ale tak się nie chce. - jęknął.
- Znam ten ból, ale ja odpadam. Przeproś Mag. - poklepałam chłopaka po ramieniu i poszłam w stronę szkoły.
Nie zapowiadało się ciekawie dzisiaj, ale mimo wszystko musiałam wytrzymać. Kiedy zadzwonił dzwonek po ostatniej lekcji z ulgą wyszłam ze szkoły i odetchnęłam świeżym powietrzem.
- Em idziesz na plażę? - zawołały dwie lalunie z mojego rocznika.
- Nie dzięki. Innym razem. - odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem i poszłam zrobić zakupy.
Nie byłam typem dziewczyny, która lubiła schadzki z najpopularniejszymi dziewczynami w szkole.
Nie chodziło już nawet o to, że wstydziłam się przy nich swojego ciała. Moim zdaniem nie miałam czego. Nie mam figury modelki, uwielbiam jedzenie typu fast-food, jestem pełniejsza w biodrach i piersiach, ale wolę wyglądać tak, a nie jak wieszak.
Zrobiłam zakupy w pobliskim sklepie i poszłam do domu.
Na dworze było parno i zachmurzyło się niebo do tego. Będzie burza, pomyślałam. I się nie pomyliłam. W połowie drogi zaczęło grzmieć i błyskać. Okropnie bałam się burzy. Weszłam do kolejnego spożywczego, żeby przeczekać. Jednak minuty zaczynały się dłużyć i dłużyć w nieskończoność. Powoli stawałam się niecierpliwa.
Zadzwoniłam do mamy, że utknęłam w sklepie przez burzę i nie wiem, kiedy wrócę. Rodzicielka to zrozumiała i powiedziała, że mam na siebie uważać. Przypomniałam sobie również o Lucasie i Maggie. Szybko wybrałam numer Mag. Zawsze dzwoniłam do przyjaciół sprawdzić, czy wszystko jest w porządku z nimi, jak coś mnie martwiło. Na szczęście wszystko było w porządku i byli u Luke'a. Odetchnęłam z ulgą.
- Boisz się burzy? - usłyszałam pytanie.
Zdziwiona odwróciłam się. Ujrzałam osobę, której w życiu bym się nie spodziewała. Tata. Odjęło mi mowę całkowicie.
- Co... co ty tu robisz? -zapytałam.
- Pomyślałem, że wpadnę i zobaczę, jak się miewa moja córka.
- Bez ciebie w domu? W końcu jak kochane dziecko. - odpowiedziałam sarkastycznie.
To była jedyna osoba w moim życiu, na której pogrzebie nie uroniłabym łzy.
- Jak się dogadujesz po angielsku, pewnie nie jest ci łatwo, co? - uśmiechnął się.
- Gdybyś się chociaż troszeczkę zainteresował, wiedziałbyś, że mówię biegle po angielsku i nie potrzebuję twojej łaski. - warknęłam.
- Nie denerwuj się, córeczko. Chciałem cię wziąć na weekend do Europy, ale skoro nie chcesz. - westchnął.
- Weź sobie moje zdjęcie i z nim jedź. - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam z satysfakcją. - Nigdy nie będziesz mnie miał po swojej stronie. - zaśmiałam się ironicznie. - Czekaj. Twoja nowa żona zachciała rozwodu, bo ujrzała na własne oczy, jakim jesteś naprawdę człowiekiem? Jak mi przykro. - pokręciłam głową.
Spojrzał na mnie z zaskoczeniem. On nie znał mnie wcale, a ja znałam każdy jego najsłabszy punkt. Wyraźnie był zaskoczony. Nie odpowiedział nic i odszedł. Pokręciłam głową z dezaprobatą.
Powoli zaczynało się wypogadzać. Padał równy letni deszcz. Nie chciałam spędzić w tym sklepie ani minuty dłużej i czym prędzej pognałam do domu.
- No w końcu. - uradowała się rodzicielka, kiedy zdejmowałam buty w przedpokoju. - myślałam, że to będzie trwało wieki.
- Tata jest tutaj. - odpowiedziałam.
Kobieta spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- Co ty mówisz kochanie? - pogłaskała mnie po policzku.
- Natknęłam się na niego w sklepie, kiedy czekałam, aż burza przejdzie. W sumie to on mnie zaczepił. Chciał mnie przekupić, żebym nie wiem... Zeznawała w sądzie na jego korzyść czy coś. Nie określił się dokładnie. - jęknęłam i poszłam do kuchni.
- Aż dziwne, że mnie nie odwiedził.
- Na twoim miejscu w ogóle nie chciałabym go widzieć. - odpowiedziałam i wzięłam lody z zamrażarki.
- Najpierw obiad, potem lody. Idź ręce umyj. - rozkazała.
Jęknęłam i wykonałam polecenie. Całe popołudnie spędziłam w swoim pokoju, siedząc przed laptopem i słuchając ulubionej muzyki. Nawet nie mogłam wyjść na dwór, bo pogoda była do kitu.
- Emily, przyszedł list z uczelni. - wpadła podekscytowana mama.
Zerwałam się z łóżka i niemalże wyrwałam jej list z rąk. Z prędkością światła przeczytałam zawartość.

"Z radością zawiadamiamy, iż Pani podanie o rozpoczęcie nauki na naszej uczelni zostało rozpatrzone pozytywnie."

Przetarłam oczy i przeczytałam cały list po raz kolejny i znowu. Nie wierzyłam w to, co czytałam.
- I co? - ponaglała mnie mama.
Spojrzałam na nią z kamienną miną
- Dostałam się!!! - krzyknęłam na cały dom i zaczęłam skakać na łóżku, po całym pokoju.
Chciało mi się płakać ze szczęścia.
-Naprawdę?! - ożywiła się i podniosła.
- Tak, tak, tak! - pisnęłam i zaczęłam szaleć na maksa.
Szybko zadzwoniłam do przyjaciół, aby się dowiedzieć, czy się dostali. Całą trójka była ze mną na studiach! Wybiegłam na podwórko i krzyczałam:
- Dostałam się! Dostałam się!
Sąsiedzi, od których dostawałam zazwyczaj opiernicz za cokolwiek, cieszyli się razem ze mną, co było z jednej strony dziwne, ale z drugiej to było niesamowite. W końcu oni też byli kiedyś młodzi.
 Pobiegłam migiem do Lucasa. Dlaczego do niego? To było sto procent pewne, że Mag była z nim.
Mój uśmiech był widoczny z daleka. Niektórzy patrzyli się na mnie jak na dziwaka, ale w tamtym momencie to było nieważne.
Nagle wpadłam na kogoś z takim impetem, że oboje wylądowaliśmy na ziemi. Jęknęłam z bólu.
- Jak leziesz, idiotko?! - ktoś się na mnie wydarł.
Podniosłam się szybko i otrzepałam.
- Jak mnie nazwałeś? Bo chyba się przesłyszałam. - zaśmiałam się ironicznie.
- A co głucha, ślepa?! - zaczął wymachiwać rękoma mi przed oczami.
- Stary nie takim tonem do niej, jasne? - usłyszałam głos Lucasa za sobą.
- A ty kto do cholery? Bodyguard? - prychnął.
Nie wytrzymałam i spoliczkowałam go w lewy profil. Automatycznie się zamknął i wybałuszył na mnie oczy.
- Jeszcze jakiś problem? - zapytałam.
- Chodź, Em. Nie warto. - odciągnął mnie od chłopaka przyjaciel.
Po chwili zaczęliśmy się głośno z tego śmiać.
- Ty kiedyś sobie problemów narobisz, koleżanko. - stwierdził.
- Zasłużył sobie! - odpowiedziałam, patrząc na Luke'a z powagą.
- Wiem, wiem, nie denerwuj się. - zaśmiał się.
- A gdzie Mag? - zapytałam zdziwiona.
Obróciłam się, a ta kłóciła się z tym samym chłopakiem, co ja przed chwilą. Po chwili przestałam się śmiać, bo rozpoznałam tę osobę. Jednak przyjaciel śmiał się dalej.
- Zamknij się. - powiedziałam szybko.
- Czemu? - zapytał zdziwiony.
- Mój Boże chyba mnie wzrok myli. - szepnęłam do siebie.
- Co? Halo? Ziemia do Emily! - zawołał. 
- To jest, to jest... - zająkałam się. - Nie. To nie on. - jęknęłam zrezygnowana.
Chłopak nadal patrzył na mnie zdezorientowany. Wzruszyłam niewinnie ramionami. Odciągnęliśmy z trudem Maggie od nieznajomego i poszliśmy w przeciwną stronę...


~*~

Witam was ponownie. :)
Jak obiecałam rozdział pojawia się jeszcze w tym tygodniu. Przepraszam, za późną porę, jednak wcześniej nie miałam czasu dokończyć rozdziału. :(
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i chciałabym przeczytać wasze opinie ;)
Do następnego!



wtorek, 1 lipca 2014

Prolog

" Są różne rodza­je męstwa. Trze­ba być bar­dzo dziel­nym, by sta­wić czoła wro­gom, ale ty­le sa­mo męstwa wy­maga wier­ność przyjaciołom." ~ J. K. Rowling

                                                        ~*~

"Każda potwora znajdzie swego adoratora" - tak zawsze mówiła mi moja świętej pamięci babcia. Była dla mnie wzorem do naśladowania, skarbnicą mądrości życiowych. Była kompletnie inna niż mój tata.
Ten kompletnie mnie olewał, kiedy byłam malutką dziewczynką i tak samo jest teraz, kiedy jestem prawie dorosła. Siedział ze mną tylko wtedy, kiedy naprawdę sytuacja tego wymagała. Ilekroć próbowałam zwrócić na siebie uwagę, zaimponować czymś, tyle razy byłam ignorowana.
Inaczej było z mamą. Ona zawsze mnie rozumiała, starała się bynajmniej. Starała się uczestniczyć w moim życiu. Chodziła na każde przedstawienia, w których brałam udział. Taty nigdy tam nie było...
Oprócz tego mam cudownych przyjaciół, którzy są ze mną w każdym ważnym momencie życia. Oczywiście zdarzają się też różnego rodzaju spięcia, ale tak jest w każdej przyjaźni. Na szczęście są one tylko dla oczyszczenia atmosfery. Mamy swoje szyfry i żarty, które rozumiemy jedynie my. Niekiedy ludzie w szkole się na nas patrzą, jak na idiotów, ale nie przejmujemy się tym.
Nie mam nikomu za złe, że przeprowadziliśmy się do słonecznej Kalifornii. Czasami nawet dziękuję Bogu, że tu nas zaprowadził. Tutaj z mamą żyło nam się lepiej. Zdecydowanie lepiej. Mieszkałyśmy w małym, ale przytulnym domku jednorodzinnym. Czułam się w końcu jak w domu, a nie jak zbieg.
 Tym bardziej, że wielkimi krokami zbliżał się koniec roku. Co szło za tym? Upragnione i wyczekane wakacje. Pierwsze wakacje w USA. Było to dla mnie niesamowite przeżycie, w którym będą mi towarzyszyli Maggie i Lucas. Chciałam, żeby te wakacje były niezapomniane i osobiście dopilnuję, żeby takie były...

                                                       ~*~

Tak więc witam was na moim blogu!
Pomyślałam, że fajnie będzie mieć jakieś zajęcie na wakacje, więc postanowiłam zacząć pisać fanfiction związane z The wanted, co można zauważyć już po bohaterach :)
Pierwszy rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu, mam nadzieję.
Jeśli wam się spodobało to zapraszam do komentowania :)
Do następnego!